Prawdziwa miłość czy karykatura?
Miłość to, według wielu, najpiękniejsza rzecz, jaka może człowieka
spotkać w życiu. Tak wiele osób, które nie mają swojej „drugiej połówki”, marzy
o tym, aby się zakochać. Dlaczego? Czym jest miłość?
Czymkolwiek jest – nie jest na pewno tym wszystkim, za co się ją
najczęściej uważa.
Można sądzić, że świat jest pełen miłości. I nie ma ani bardziej mylnego,
ani też bardziej prawdziwego stwierdzenia – wszystko bowiem zależy od tego, czy
dobrze rozumiemy, o czym mówimy. Albo też – o Kim, bo przecież Bóg jest
Miłością. Tylko jak tą prawdę wiary pogodzić z powszechnym rozumieniem tego
słowa?
W świetle tej oto mądrości zobaczyć
można wiele nowych i interesujących rzeczy, gdy weźmiemy na przykład miłość w
znaczeniu tak zwanych relacji damsko – męskich i przyłożymy tę miarę do tego,
jak się ją przedstawia we współczesnych mediach. Tak na marginesie, nasuwa mi
się pytanie: dlaczego niegdyś tematem filmów czy dzieł literackich o wiele
częściej była piękna, wierna i „dozgonna” miłość – może czasem nieco
patetyczna, ale jednak wywołująca w duszy odbiorcy przynajmniej tęsknotę do
ideału, a dzisiejsze dzieła, dziełka i „tak zwane” dzieła pełne są raczej
zdrady, rozstań, bardziej zaprzeczając istnieniu prawdziwej miłości, choć często
w tytułach noszą jej imię?
Ale wracając do tematu, wyobraźmy sobie bardzo prostą, życiową sytuację:
dwoje ludzi spotyka się i poznaje, i jest w tym Bóg. Czują ku sobie sympatię,
pociąg, chcą być razem i dać sobie szczęście – i w tym jest Bóg. Zawierają
małżeństwo i trwają przy sobie według słów przysięgi: w zdrowiu i w chorobie, w
dobrym i w złym – i w tym także odbija się, jak w zwierciadle, jasne oblicze
dobrego Boga. Lecz, jak to w życiu, a jeszcze częściej we wszelkiego rodzaju
filmach i serialach bywa, w pewnym momencie jedno z nich spotyka kogoś innego i
w imię tej „nowej miłości” niszczy wszystko to, co do tej pory zostało
zbudowane w swoim własnym życiu, w życiu swojego małżonka, a także w życiu tej
nowej „miłości” i jego/jej męża lub żony, w życiu dzieci.
Czy i w tym zniszczeniu, płaczu, krzywdzie także jest Bóg?
Wniosek jest prosty: jeżeli mamy miłość, w której nie ma Boga, to nie
jest to żadna miłość, a jedynie jej karykatura.
Właściwością karykatury jest to, że
wydobywa ona jedną, konkretną cechę portretowanej osoby (wielki nos, odstające
uszy, krzywy uśmiech czy coś innego) i wyolbrzymia ją tak, że choć portret jest
rzeczywiście uderzająco podobny do pierwowzoru, to jednak tak zniekształcony,
że aż komiczny. Tak samo jest z karykaturą miłości: jeżeli wydobędziemy tylko
jeden jej aspekt, jedną cechę (a do takich najczęściej „portretowanych” cech
miłości należy wszystko to, co związane jest z ciałem i fizycznym wyglądem) –
to otrzymamy zaiste śmiechu godną karykaturę.
Czym wobec tego jest prawdziwa Miłość? Cóż, na ten temat napisano już
całe tomy, ale jest jedna bardzo ważna rzecz: prawdziwa Miłość jest aktem woli.
Może to i dziwne, ale bez aktu wolnej woli żadnej, nawet najbardziej zakochanej
parze nie uda się utrzymać Miłości na dłuższy czas. Oznacza to, że kochając
drugą osobę, wyrażam wolę, że chcę z nią być, budować życie każdego dnia –
nawet wtedy, gdy już zabraknie tego wszystkiego, co właśnie powszechnie uważa
się za miłość: podziwu, tęsknoty, zauroczenia, gdy będziemy się wzajemnie
ranić, gdy poczujemy się zmęczeni – to chcę dalej trwać w tej Miłości.
I to jest właśnie Miłość, prawdziwa, taka jak ta, którą ofiarowuje nam
Bóg, jaką wyraził w Swoim Synu, Jezusie Chrystusie i jaką pragnie nam
przypomnieć. Ukazuje nam przy tym nie naiwne, różowe serduszko z napisem
„Kocham”, ale swoją cierpiącą Twarz – nigdy nie było i nie będzie doskonalszego
obrazu Miłości. Bo Ona jest rzeczywiście najpiękniejszym darem, ale jest w niej
także i cierpienie, a często ogromna duchowa walka z własnym zniechęceniem, zmęczeniem,
irytacją czy nawet pozorami, przynoszącymi nam przed oczy pokusę nowej
„miłości”. A podjęcie tej walki z wolnej woli – przynajmniej podjęcie – jest
właśnie miarą jej prawdziwości.
Dlatego, zanim powiesz komuś o
swojej miłości, najpierw przyjrzyj jej się dobrze i zobacz, ile w niej jest
podobieństwa do Miłości Boga, a ile – karykatury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz