sobota, 2 lutego 2019

Solidne podstawy - czyli o kulturze i tożsamości, a także trochę o wychowaniu


Wielokulturowość współczesnego świata sprawia, że jesteśmy szczególnie podatni na wpływ innych. Dochodzi też czasem do głosu – w mniejszym lub większym stopniu – fascynacja tym, co obce, inne, niekiedy nie do końca zrozumiałe. Urok polega właśnie na tej „inności”, w przeciwieństwie do tego, co swoje i dobrze znane, czasem aż zbyt dobrze, i przez to właśnie będące obiektem wzgardy.

Korzenie

Każda roślina posiada korzenie. I chociaż ich nie widać, bo znajdują się pod ziemią, to jednak są niezmiernie ważną częścią rośliny - dają jej one siłę i możliwość rozwoju, wzrastania, stawania się coraz piękniejszą. Dają jej stabilność i podstawę do tego, aby piąć się w górę.  
Człowiek też musi mieć korzenie, aby wzrastać, piąć się w górę, stawać się coraz silniejszym i piękniejszym. Te ludzkie korzenie nie mają oczywiście wymiaru dosłownego, nie unieruchamiają nas w jednym miejscu, lecz mają raczej wymiar duchowy. Te korzenie to coś tak oczywistego, że aż niedostrzegalnego, schowanego głęboko w codzienności - nasza kultura, nasza przeszłość, historia, nasi przodkowie, ich zwyczaje, wszystko to, co stworzyli i czego udało im się dokonać – słowem, nasze dziedzictwo.

Poznawanie innego

Spotkałam się pewnego razu z takim „ciekawym” twierdzeniem, że dziecko już od najmłodszych lat powinno poznawać różne kultury, zwyczaje, tradycje, po to, żeby mogło w przyszłości wybrać sobie to, co mu najbardziej odpowiada.
Jest to niestety kłamstwo, choć na pierwszy rzut oka brzmi bardzo niewinnie, a może nawet przekonująco. Ale jest to nieprawda.
Owszem, nie twierdzę wcale, że nie należy poznawać świata. A jako że żyjemy w świecie niezmiernie małym i ciasnym, w którym nie sposób się nie zetknąć z tym, co jest inne, trzeba też dziecko i z tą innością oswajać. Zasadniczy problem tkwi w tym, jak to zrobimy, najpierw rodzice, a później sami młodzi ludzie, ciekawi świata, zafascynowani tym, co różne od codzienności.  
Poznawać inne kultury należy tak, jak się poznaje coś, co jest na zewnątrz. Coś, czemu należy się przyjrzeć, może nawet zachwycić tym, podziwiać, ale jednak odróżnić od tego, co jest naszą własną kulturą. Nie przyjmować bezkrytycznie i bezmyślnie za swoje tylko dlatego, że ładnie się prezentuje.
Wychowanie dziecka w duchu wielokulturowym jest tak naprawdę czynieniem mu wielkiej krzywdy – jest wychowaniem go na człowieka bez tożsamości, słabego, chwiejnego, zagubionego w różnorodnym świecie, człowieka z swoistą „amnezją” – nie pamiętającego, kim jest i skąd pochodzi. Takiego człowieka bardzo łatwo skrzywdzić.

Budowanie światopoglądu

Powtórzę raz jeszcze - nasza kultura to właśnie nasze korzenie. Nie twierdzę, że jest najlepsza, najwspanialsza i pod każdym względem doskonała, bo tak żaden naród nie może o sobie powiedzieć. Ale jest bogata i piękna, jest stabilną i silną podstawą, na której najpierw dziecko, a później dorastający młody człowiek będzie budował odpowiedź na najistotniejsze pytanie – kim jestem? Owszem, może kiedyś wyrzeknie się tego dziedzictwa, może przyjmie inne – wolno mu. Ale zrobi to z pełną świadomością, że po prostu przyjmuje za swoje coś innego.
Wychowanie w pewnych tradycjach nie jest wcale narzucaniem światopoglądu. Ono musi być, bo to jest taki punkt wyjścia, coś, od czego można się odbić, żeby zbudować własny światopogląd.
Zresztą prawda jest taka, że nic nie zmieni tego, kim jesteśmy. Tak jak z wyglądem zewnętrznym – jeśli przefarbujesz włosy na rudo, założysz zielone szkła kontaktowe, pójdziesz do solarium, to i tak pozostanie ci świadomość, że w istocie jesteś niebieskooką blondynką o bladej cerze. Więc nawet, jeśli zamiast Świętego Mikołaja zaczniesz czcić Santa Clausa, a zamiast – albo obok - Wszystkich Świętych obchodzić Halloween, to i tak pozostaniesz tym, kim się urodziłeś. Nawet, jeśli Ci to nie pasuje…
To piękne, że mamy możliwość poznawania innych kultur i czerpania z ich bogactwa – ale bez przesady. Nie bądźmy kosmopolitami, ludźmi bez tożsamości, bez korzeni. Roślina, gdy się ją odetnie od korzeni, ginie. A człowiek?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czas powrotu

Każdy czas w roku miał niegdyś – dużo bardziej wyraziście niż dzisiaj - charakterystyczne tylko dla siebie zwyczaje, wyróżniające go sp...